Pogoń Baltica zagra o mistrza Polski!
Były łzy, śmiech, oklaski, ogłuszający doping kibiców, którzy prawie rozerwali halę przy ul. Twardowskiego 12b w strzępy. W końcu nie zabrakło też brazylijskiej samby. Tę odtańcowała kapitan zespołu Adrianna Płaczek, której wtórował trener Adrian Struzik. Jak mówiła po meczu sama zainteresowana, mogło do tego dojść tylko w przypadku awansu szczecinianek do wielkiego finału. Obietnicę dotrzymała. Swoje niesamowite spotkanie zaliczyła Moniky Bancilon (na zdj. obok). Recepty nie mogły na nią znaleźć nie tylko gdynianki, ale ich trener. Ten znany jest z zamiłowania do taktyki. Tym razem mógł jedynie rozłożyć ręce na grę Brazylijki.
Początek zawodów granatowo-bordowe do udanych zaliczyć jednak nie mogły. Najwyraźniej górę brały te złe emocje z poprzednich spotkań. Wcześniej było tak, że gdy pierwsze bramkę zaliczały szczecinianki, mecz wygrywały. Tym razem zaczęło się od 0:3. W tamtym momencie włączyła się do gry Moniky Bancilon. Tego Vistal przewidzieć nie mógł i najwyraźniej na taką skuteczność Brazylijki nie był gotowy. Ta zaś rzucała celnie niczym na zawołanie. Cztery bramki w pierwszej fazie to było tylko preludium jej możliwości w sobotnim spotkaniu. Pytanie tylko, dlaczego nie została wyłączona z gry poprzez krycie indywidualne?
Zawody rozgrywały się już nie przy dopingu, ale wręcz tumulcie. Jedni kibice przekrzykiwali drugich. Momentami gwizdka arbitrów z Zielonej Góry nie słyszały same zawodniczki, które przecież stały całkiem blisko. Kibice niewątpliwie wykonali swoje zadanie. Do końca pierwszej połowy oba zespoły szły łeb w łeb. Monika Kobylińska znakomicie odcinana była od podań przez Darię Zawistowską. Młoda skrzydłowa zagrała niczym doświadczona zawodniczka. Wykonała niebagatelną pracę dla całego zespołu. Druga połowa rozpoczęła się od stanu 12:12. Gorzej funkcjonował atak, tak po jednej, jak i drugiej stronie. Wynik zmieniał się więc nieznacznie. Wciąż nie malał doping kibiców. Gdynianki można było pochwalić za to, w jaki sposób odcinały szczecińskie skrzydłowe. W pewnym momencie postanowiły jednak łatać dziury w środku defensywy. Od razu skorzystały na tym zarówno Katarzyna Sabała jak i Zawistowska. W tym momencie zrobiło się 20:17, ale do końca było całkiem sporo czasu. Od zmiany stron plastra otrzymała Bancilon. Kryła ją Kobylińska. Robiła to jednak na tyle nieskutecznie, że ta i tak swoje 4 gole dołożyła i skończyła mecz z 10 bramkami na koncie. Końcówka była już euforyczna. Kibice wstali z miejsc. Ich ulubienice wypracowały sobie 5 bramek zaliczki, której stracić było już nie sposób. Mylić z dalszej odległości zaczęła się Kobylińska, a pierwszy to niewykorzystany przez nią rzut karny. Wcześniej się to nie zdarzało. Ciężar gry brała na siebie Emilia Galińska, ale było to zbyt mało. Po końcowej syrenie wcale nie było ciszej niż podczas spotkania. Dziewczyny biegały po hali, dziękowały kibicom, robiły zdjęcia, tańczyły. Radości nie było końca. Trzeba jednak przyznać, że na ten sukces pracowały przez cały sezon kończąc go na pierwszym miejscu. Teraz rywalem Pogoni Baltica będzie MKS Selgros Lublin, który w sezonie zasadniczym przegrał ze szczeciniankami tak na własnym parkiecie, jak i na wyjeździe. Czekają nas niesamowite emocje.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |