Zwycięski październik. Delev show
W sobotni wieczór Pogoń Szczecin pokonała na własnym stadionie Ruch Chorzów 2:1, podtrzymując świetną październikową serię meczów bez porażki. Portowcy wygrali trzeci ligowy mecz z rzędu, a biorąc pod uwagę również Puchar Polski szczecinianie po raz siódmy nie zaznali goryczy porażki. Bohaterem starcia z chorzowskim Ruchem był bez wątpienia bułgarski pomocnik Spas Delev, który zdobył obie bramki dla gospodarzy. Goście odpowiedzieli jedynie trafieniem Jarosława Niezgody na początku spotkania. Poza zawodnikami, zdecydowanie nie zawiedli również kibice, którzy stworzyli świetne widowisko, którego kwintesencją była efektowna oprawa w końcówce sobotniego spotkania.
Spotkanie zaczęło się od mocno chaotycznej gry obu zespołów. Pogoń starała się rozgrywać piłkę, jednak bardzo często przytrafiały jej się bezsensowne straty piłki, które mogły skończyć się stratą bramki. Z pewnością spory wpływ na obraz gry miał brak kapitana Portowej jedenastki Rafała Murawskiego, który przed meczem nabawił się urazu ścięgna Achillesa.
Pierwsi okazję do zdobycia bramki mieli gospodarze, a dokładniej znajdujący się ostatnio w dobrej formie Ricardo Nunes. Lewy obrońca Pogoni uderzył z rzutu wolnego tuż obok bramki rywali. Gdy wydawało się, że to gospodarze są bliżsi zdobycia bramki, kilka błędów i sporo chaosu spowodowało, że niespodziewanie w sytuacji sam na sam z Dawidem Kudłą znalazł się Jarosaw Niezgoda i pewnym uderzeniem wyprowadził gości na prowadzenie. Radość chorzowian nie trwała jednak długo. Trzy minuty po stracie bramki Takafumi Akahoshi dośrodkował w pole karne, gdzie kapitalnie odnalazł się Spas Delev, uderzył głową, piłka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w siatce. Było to premierowe trafienie Bułgara w rozgrywkach Ekstraklasy. Po tej bramce Pogoń jeszcze bardziej uwierzyła w siebie i coraz częściej gościła pod polem karnym rywali z Chorzowa. Swoje okazje na zdobycie bramki mieli Spas Delev i Takafumi Akahoshi, jednak w pierwszej połowie bramek już nie było. Druga odsłona zaczęła się od kolejnych ataków podopiecznych Kazimierza Moskala. W 54 minucie sam na sam z Liborem Hrdličką znalazł się Adam Frączczak, jednak górą w tej sytuacji był bramkarz Ruchu. Sześć minut później bramkarz ten nie miał już jednak nic do powiedzenia, gdy po kolejnej szybkiej wymianie piłek, oko w oko z nim znalazł się Spas Delev. Bułgarski skrzydłowy pewnym uderzeniem wyprowadził szczecinian na prowadzenie. Po strzeleniu drugiej bramki Pogoń nieco się cofnęła i skupiła na wyprowadzaniu kontrataków. A, że goście bardzo często zatrzymywani byli jeszcze przed szesnastką, okazji do przeprowadzania ataków Pogoń miała sporo. Najpierw w pole karne wbiegł Adam Gyurcso, jednak zamiast uderzać, zbyt długo zwlekał i ostatecznie został zablokowany. Chwilę później z linii pola karnego uderzał Kamil Drygas, ale jego uderzenie pewnie obronił bramkarz rywali. Ruch w tej części meczu miał tylko jedną bardzo groźną sytuację. Po uderzeniu z rzutu wolnego Patryka Lipskiego, piłka centymetry minęła poprzeczkę bramki Dawida Kudły. W doliczonym czasie gry kropkę nad i podstawić mógł Adam Gyurcso. Wbiegł niepilnowany w pole karne, jednak uderzył zbyt mocno i piłka przeleciała wysoko nad bramką rywali. Na szczęście sędzia niedługo później zakończył spotkanie i z kolejnych trzech punktów cieszyć mogli się gospodarze.
ďż˝rďż˝dďż˝o: Własne
relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |
|