Najtrudniejszy teren w Polsce
Na zakończenie 22. kolejki sezonu zasadniczego Polskiej Ligi Koszykówki koszykarze AZS-u Koszalin pojadą do Włocławka, gdzie zmierzą się z miejscowym Anwilem.
Hala Mistrzów, której gospodarzem są koszykarze Anwilu Włocławek, to najbardziej gorący i najtrudniejszy do zdobycia teren w Polskiej Lidze Koszykówki. Popularne 'Rottweilery' wygrały dziesięć z jedenastu meczów na własnym obiekcie.
Po zmianie na stanowisku pierwszego trenera drużyny, koszalinianie pokonali Polski Cukier Toruń 82:80. Akademicy, delikatnie mówiąc, nie byli faworytem w tym spotkaniu. Wręcz przeciwnie, byli skazywani na porażkę, w końcu mierzyli się z aktualnym liderem Polskiej Ligi Koszykówki. Spotkanie oczywiście nie należało do najłatwiejszych, jednak przez cały czas do podopieczni trenera Kamila Sadowskiego byli tymi, którzy kontrolowali tempo i wydarzenia na parkiecie. Niesamowita energia, entuzjazm oraz parcie na wygraną cechowały koszalińską drużynę, która po tym zwycięstwie poprawiła swoją sytuację w ligowej tabeli.
- Zwykle po zmianie szkoleniowca cała drużyna gra lepiej. Wszyscy chcą się pokazać. Ciężko to wytłumaczyć, ale to naprawdę zawsze działa - tłumaczył po spotkaniu Piotr Stelmach, kapitan AZS. Koszalinianie mieli do tej pory spore problemy z wygrywaniem we własnej hali. Znacznie lepiej im szło na obcych obiektach. Hala Mistrzów to jednak wyjątkowy teren, gdzie o zwycięstwo jest niezwykle trudno, a przekonało się o tym dziesięć z jedenastu drużyn, które przyjechały do Włocławka. Jedynym zespołem, który wywiózł komplet punktów był PGE Turów Zgorzelec, który pokonał Anwil 72:65. Pozostałe ekipy musiały obejść się smakiem. Co tylko potwierdza tezę, mówiącą o najtrudniejszym możliwym terenie w Polskiej Lidze Koszykówki. - Cieszę się, że nasz kolejny mecz będzie we Włocławku, z którego się wywodzę. To będzie z pewnością wyjątkowe spotkanie dla mnie. Naszą drużynę czeka jednak bardzo ciężka przeprawa - mówił trener AZS, Kamil Sadowski. Mimo wygranej nad Polskim Cukrem Toruń, faworytem spotkania we Włocławku będzie Anwil, który nie dość, że nie zwykł przegrywać we własnej hali, to ostatnio zaczął regularnie wygrywać. Podopieczni trenera Igora Milicicia zajmują obecnie drugie miejsce w ligowej tabeli i wydają się być jednymi z pretendentów do medalu. Warto także dodać, że koszalinianie będą mogli w pewien sposób zrewanżować się włocławianom, którzy w pierwszej rundzie rozgrywek rozgromili Akademików 93:45, co było z pewnością jednym z najgorszych spotkań AZS w historii startów w Polskiej Lidze Koszykówki. Anwil to drużyna z niezwykle szerokim wyrównanym składem. „Rottweilery” mogą także skorzystać z usług Mateusza Bartosza, który ostatnio dołączył do włocławskiego zespołu. Wydaje się jednak, że najcięższą przeprawę będą mieli koszalińscy podkoszowi, którzy staną naprzeciw Josipa Sobina, który jest pierwszą opcją w ataku ekipy Anwilu. Chorwacki środkowy zdobywa średnio 11,3 pkt na mecz. W porównaniu z poprzednim sezonem, włocławianie są znacznie trudniejszą drużyną do rozszyfrowania. Jelinek bądź Oguchi byli zawodnikami, przez których przechodziła każda akcja włocławian. Tym razem graczy o takich predyspozycjach jest co najmniej kilku.
�r�d�o: AZS Koszalin
relacjďż˝ dodaďż˝: Kawaler |
|