Pogoń Baltica postawiła się rywalowi, ale kończy przygodę z EHF
Szczecińska Pogoń Baltica godnie pożegnała się z rozgrywkami Pucharu EHF. Szkoda, że stanęła na II rundzie, czyli powtórzyła wynik sprzed roku. Dunki okazały się być jednak zbyt silne, choć musiały zostawić trochę zdrowia, aby zwyciężyć także w rewanżu. Wysoki wynik zbudowały w końcówce. Na uwagę zasługiwała postawa Adrianny Płaczek. Ta była zmorą dla rywalek broniąc z niesamowitą skutecznością. Najlepszy mecz w sezonie rozegrała Agata Cebula - 8 bramek.
Już od pierwszych minut spotkania w Nykobing dobrze w mecz weszła prawa rozgrywająca Szwedka Nathalie Hagman. Gospodynie nie chciały ani na moment oddać pola gry drużynie ze Szczecina i punktowały raz za razem. Pomogły jednak rady trenera Adrian Struzik, który nie mógł być zadowolony z gry swoich podopiecznych. Pogoń mogła co prawda uruchamiać kontry, ale wciąż musiała gonić wynik. W bramce znów dawała o sobie znać Adrianna Płaczek.
W 19. minucie szczecinianki wyrównały na 19:19 po bramce strzelonej z prawego skrzydła. Od tego czasu obie drużyny szły 'łeb w łeb'. Dosyć często zarówno jeden jak i drugi zespół obijał słupki bramkarkom przeciwnika. Szczególnie w tym okresie gry widoczna była Agata Cebula. Rozgrywała ona naprawdę dobry mecz. Dunki nie pozostawały dłużne. W końcowej fazie pierwszej połowy przypomniała o sobie Kristina Kristiansen. Pogoń od początku drugiej części spotkania wzięła się za odrabianie niewielkich strat. Potrzebowała czterech minut, by wyjść na jednobramkowe prowadzenie. Zapowiadał się więc kolejny horror, gdyż żadna z drużyn nie zamierzała się tak łatwo poddać. Niemniej wkradały się proste błędy i trudno było ocenić, która drużyna wyjdzie z tej potyczki zwycięsko. W szczecińskim zespole na uwagę zasługiwały: celnie rzucająca Moniky Karla Novais Bancilon i niezastąpiona w bramce Płaczek. Pod koniec meczu nerwowość zaczęła brać górę nad zawodniczkami zarówno w teamie Struzika jak i Nielsa Agesena. Niepotrzebne faule, niewykorzystane rzuty karne, nieskuteczne ataki, to tylko niektóre błędy widoczne na parkiecie w duńskiej hali. Częściej myliły się przyjezdne, nie wykorzystując sytuacji bramkowych. Nie wytrzymały zawrotnego tempa, które narzuciły zawodniczki z Nykobing. Nic więc dziwnego, że to gospodynie cieszyły się z końcowego zwycięstwa.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/sportowefakty.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|