Nafciarze 'wyżyli się' na Pogoni
Dwie porażki z rzędu Orlen Wisły Płock to niezwykle rzadki przypadek. Najpierw sensacyjnie przegrali w lidze z ostatnim w grupie pomarańczowej Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski (25:26), a potem w rozgrywkach Ligi Mistrzów, przez co nie awansowali do TOP 16, co było ich celem nadrzędnym. Te smutne dla Nafciarzy fakty odbiły się na zawodnikach Sandra Spa Pogoni. Podopieczni Piotra Przybeckiego postanowili udowodnić, że wpadki były jedynie wypadkiem przy pracy.
- Wisła ma klasowych zawodników i trenerów. Myślę, że podejdą tak samo, jak do każdego innego spotkania. Chociaż (teraz) po meczu z Piotrkowianinem mogą być trochę źli, więc zobaczymy - całkiem słusznie przewidywał jeden z możliwych scenariusz Dawid Krysiak.
Pogoń jedynie dobrze zaczęła, kiedy to wynik zawodów otworzył w pierwszej akcji Michal Bruna. Dość powiedzieć, że w tej fazie meczu jedynie on wespół z Bartoszem Konitzem jako tako dawali sobie radę z atakiem pozycyjnym i dopisywaniem bramek do swoich dorobków. Wisła była jednak nie do zatrzymania. Po 12. minutach tablica świetlna wskazała stan 10:4. To musiało źle się skończyć dla drużyny Rafała Białego. Gra obu drużyn wyglądała właściwie tak, jakby nie było formacji defensywnej. 20 bramek w kwadrans jest iście rzadkich wynikiem. Tym bardziej rezultat do przerwy (20:13). Wydawało się, że miejscowi będą zadowoleni z prowadzenia i wyjdą na drugą połowę bardziej rozluźnieni. Nic bardziej mylnego. Portowcy dopiero w 37. minucie zdołali odpowiedzieć trafieniem Mateusza Zaremby, a było już 25:13. Nafciarze wykorzystywali każdy błąd szczecinian, a w kontrze niesamowicie skuteczny był Walentin Ghioena. Rywale wyraźnie dążyli do 'czterdziestki' i tej sztuki dokonali na ponad 4 minuty przed końcową syreną. Dokonał tego Mateusz Piechowski. Ostatecznie skończyło się rezultatem 41:22, co jest najgorszym wynikiem Pogoni w tym i nawet w poprzednim sezonie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|