Mateusz Matras o karnym Radovicia: Duża kontrowersja
Pogoń Szczecin po bardzo dobrej, choć bezbramkowej pierwszej połowie, musiała przełknąć kolejną gorzką pigułkę w grupie mistrzowskiej piłkarskiej Lotto Ekstraklasy. Portowcy zostali skarceni po raz pierwszy na początku drugiej części gry po bramce z niczego. - Strzelili nam na 1:0, później czerwona kartka i rzut wolny, podwyższyli na 2:0 i w ten sposób ułożyli sobie mecz - przyznał tuż po spotkaniu Mateusz Matras (na zdj. obok). Więcej z zawodnikiem w pomeczowym wywiadzie poniżej.
Pogoń - Legia 0:2. Szkoda, bo po pierwszej połowie, bardzo dla was udanej, nic takiego wyniku nie zapowiadało.
- Dokładnie. Myślę, że w pierwszej połowie meczu w miarę możliwości kontrolowaliśmy to spotkanie. Mieliśmy więcej sytuacji. Legia miała jedną stuprocentową. Pierwsza połowa na pewno na plus dla nas, a w drugiej to my zostaliśmy zdominowani przez zespół z Warszawy. Przejęli inicjatywę. Mieli sytuacje, a naszych prawie nie było. Była jakaś rozmowa w szatni ze Spasem Delevem? Bułgar zmarnował wyśmienitą okazję do zdobycia bramki w 36. minucie zawodów. Z kim jak z kim, ale z Legią trzeba takie błędy obrony wykorzystywać. - Trudno powiedzieć. Sam to wywalczył, sam też mógł to skończyć. Byłby pewnie bohaterem pierwszej połowy. Myślę, że całkiem inaczej wyglądałby ten mecz. Tak jednak jest. Czasami się wykorzystuje sytuacje, czasami się je psuje. Chciał dobrze. Chyba nie kontrolował odległości między bramkarzem. Malarz skrócił kąt. Szkoda tej sytuacji. Uczulał was trener Moskal na początek drugiej połowy? Legia lubi bowiem właśnie wtedy zaskoczyć przeciwnika. - Ogólnie byliśmy uczuleni na Legię. Wiadomo, że oni żyją z małej gry. Zaskakują rywali z szybkich wznowień i rzutów wolnych. Ale w drugiej połowie nie ustrzegliśmy się błędów. Strzelili nam na 1:0, później czerwona kartka i rzut wolny, podwyższyli na 2:0 i w ten sposób ułożyli sobie mecz. Ta pierwsza bramka wpadła jednak trochę z niczego. Nagy był tam, gdzie być powienien i wykorzystał to wyśmienicie. - Odjidja zrobił przewagę. Wszedł między nas dwóch, wygrał pojedynek. Wystawił piłkę na 17-18 metr do Nagy'ego i wpadła bramka. Takie gole się zdarzają, ale szkoda, bo uważam, że gdybyśmy przetrzymali te 10-15 minut, inaczej skończyłoby się to spotkanie. Rzut karny z 59. minuty. Sędzia słusznie wskazał na wapno. Jednak to, jak zachował się w tej sytuacji Radović, było po prostu kuriozalne. - Z boiska myślałem, że nawet nie było tego karnego. Uważałem, że Dawid trafił w piłkę. Wiem, że Nagy dziubnął piłkę. Kontrowersja dość duża. Sędzia, jak podjął dobrą decyzję, to dobrze. Jeśli był błąd, dobrze, że go wychwycił. Staraliście się odwdzięczyć kibicom i mimo gry w 10 staraliście się coś trafić. Pogoń przeważała w końcówce, ale gol nie chciał wpaść. - Wiadomo, że nie mieliśmy już nic do stracenia. Nie było jakoś istotne czy przegramy 0:2 czy 0:3. Za wszelką cenę staraliśmy się szukać bramki kontaktowej. Nic jednak nie chciało wpaść.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|