Husaria powalczy z Panterami
W niedzielę o godzinie 14:00, na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, zostanie rozegrany mecz siódmej kolejki Topligi. W tym spotkaniu Husaria Szczecin zmierzy się z Panthers Wrocław.
Nikt, nawet w Szczecinie, nie oczekuje cudów po niedzielnym spotkaniu. Na Stadionie Olimpijskim zmierzą się dwie ekipy o całkowicie przeciwstawnych celach. Husarze pojadą do Wrocławia odebrać cenną lekcję i doświadczenie. Skorzystają z tego w ich najważniejszym meczu w tym sezonie, czyli o utrzymanie, z Outlaws Wrocław. Natomiast Pantery będą mogły dać więcej czasu na boisku młodym zawodnikom. Szczególnie, że przed nimi kolejny ważny mecz w ramach Central European Football League z Triangle Razorbacks w Danii.
- Nie możemy mówić górnolotnie, że jedziemy po zwycięstwo. Gdyby ktoś od nas tak powiedział oznaczałoby to brak szacunku dla Panthers. Wybieramy się tam po naukę mając nadzieję, że wymiar kary nie będzie ogromny. Rywal wyznacza trendy na każdym polu i będziemy mieli okazje ich podpatrzeć z bliska. Oczywiście nie ma mowy o odpuszczeniu - będziemy grali najlepiej jak potrafimy. Obawiamy się kolejnych kontuzji, ale mimo, że wrocławianie to najmocniej uderzająca ekipa w Polsce, to przy ich doskonałym wyszkoleniu technicznym wierzymy, że obejdzie się bez nowych urazów - wyznaje Piotr Krakowski, trener główny Husarii.
Już drugi raz w swojej historii szczecinianie przeżywają poważny kryzys. W 2010 roku z powodu problemów kadrowych musieli wycofać się rozgrywek, choć od 2007 byli nieprzerwanie uczestnikiem pierwszoligowych zmagań. Dzięki staraniom zarządu i sztabu szkoleniowego powrócili rok później i z każdym następnym notowali progres. Dziś - choć w nieco innym znaczeniu - powracają demony przeszłości. W okresie przygotowawczym, zamiast na treningach, musieli skupić uwagę na odbudowaniu morale zespołu. Kiedy już wydawało się, że pozyskano perspektywicznego i wieloletniego trenera (Terry Bates), ten nie spełnił oczekiwań i po dwóch kolejkach pożegnał się z klubem. Od 1 kwietnia drużyna z województwa zachodniopomorskiego nie zanotowała żadnego punktu w meczu! Na domiar złego szkoleniowcy wciąż nie mogą skorzystać z usług wielu zawodników. - Niestety, jeśli już przeprowadzimy jakieś zmiany w składzie przed meczem z Panterami, to raczej na minus. Kilku graczy nadal narzeka na urazy i nie wiem czy będą w stanie pojechać do Wrocławia. W dalszym ciągu pod znakiem zapytania stoi występ amerykańskiego rozgrywającego. Nie dokonaliśmy większych zmian w systemie gry. Treningi były lżejsze, bo zawodnicy już odczuwają trudy tego sezonu. Fizycznie i mentalnie jesteśmy bardzo mocno zmęczeni i to nie jest dobry moment na przeprowadzanie rewolucji - mówi rozczarowany trener Husarzy. Czy w dwa tygodnie można, choć w najmniejszym stopniu, ograniczyć słabości zespołu? Czy w Szczecinie tli się choć najmniejszy płomyk nadziei, że może być lepiej? - Wykorzystaliśmy ten czas przede wszystkim na odnowę biologiczną. Przyjechał do nas specjalista z Anatomy Forge - Rafał Kuźniewiski. Efekty jego pracy są bardzo zadowalające i z pewnością rozpoczęcie współpracy z takim fachowcem to jeden z niewielu pozytywów tego sezonu - relacjonuje Krakowski. Całkowicie inne nastroje panują we Wrocławiu. Ekipa Nicka Johansena od początku roku nie przegrała żadnego spotkania, średnio zaliczając 44,4 punktu (tracąc przy tym zaledwie 8,4). Udowadniają, że stali się niedoścignionym klubem w Polsce, zarówno na boisku, jak i poza nim. Zeszłotygodniowa potyczka z Sokołami pokazała, że nawet przeprowadzając liczne zmiany i bazując na chorym rozgrywającym (Bartek Dziedzic miał anginę), przy tak dysponowanej defensywie i z Rickey Stevensem nie tracą na jakości. - Jestem bardzo zadowolony z wysiłku, jaki włożyli zawodnicy w drugą połowę tego spotkania. Po dokonaniu niezbędnych korekt podczas przerwy, chłopcy zagrali bardzo dobrze taktycznie - wspomina Nick Johansen, trener Panthers. Swojego niedzielnego przeciwnika - wbrew pozorom - traktuje bardzo poważnie. Do ostatniego momentu stara się ukryć ewentualne zmiany w składzie meczowym. Jednak, czy da się zmotywować zawodników i samego siebie tak samo, jak w przypadku starcia o coś więcej aniżeli „kolejne dwa punkty”? Mając na uwadze fakt, że są na niezagrożonym pierwszym miejscu w grupie, a przed nimi pojedynek w Europie (ważny pod względem prestiżu i marketingu) i późnej faza play-offs Topligi? - Odkąd przyjechałem do Polski mamy ten sam cel, co w każdym innym spotkaniu. Chcemy grać i pokazywać się z najlepszej możliwej strony, aby wciąż czynić postępy i osiągnąć szczyt naszych umiejętności w odpowiednim czasie. Oczekujemy drużyny głodnej zwycięstwa, który zrobi wszystko, ażeby osiągnąć cel. W Husarii doszło do kilku poważniejszych zmian kadrowych i trenerskich, ale to nadal bardzo „głodny” zespół - mówi z przekonaniem Johansen. Jednego możemy być pewni - żadna z ekip nie traktuje tej konfrontacji po macoszemu. Choć atmosferę i cele mają odmienne, to jeden element wciąż ich łączy - pragnienie stawania się jeszcze lepszym.
�r�d�o: plfa.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|