Przegrali z Panterami
W rozegranym w niedzielę 14 maja meczu 7. kolejki Topligi Husaria Szczecin przegrała we Wrocławiu z Panterami 3:56.
Zgodnie z przewidywaniami mistrz Polski nie pozostawił żadnych złudzeń rywalowi ze Szczecina. Panthers Wrocław dominowali od samego początku meczu nie dając przeciwnikowi nadziei na osiągnięcie pozytywnego rezultatu. Niedzielnym zwycięstwem wrocławianie zakończyli sezon regularny bez żadnej porażki. Natomiast Husaria musi walczyć o życie. Według scenariusza to miał być mecz wpisujący się leniwie upływającą niedzielę. Piękna pogoda, sporo słońca, piknik na trybunach oraz rywalizacja dwóch drużyn walczących o inne cele. I przebieg spotkania nie zawiódł nikogo.
Panthers Wrocław rozpoczęli strzelaninę już w pierwszej serii ofensywnej po akcji duetu Timothy Morovick-Jakub Kłoskowski. W kolejnej serii w pole punktowe Husarii wbiegł Konrad Starczewski, a niedługo później kolejne przyłożenie dołożył od siebie Grzegorz Mazur, który zgubił wszystkich obrońców. Po pierwszej kwarcie było 21:0, a pewne siebie Pantery rotowały składem. Nominalny rozgrywający Bartosz Dziedzic zaczął jako skrzydłowy, praktycznie w każdej akcji wymieniali się skrzydłowi, a akcje biegowe wykonywał Adam Skakowski. Z kolei w linii defensywnej szalał autor dwóch sacków Kacper Pawlak. Na pozycji safety za Deante Battle grał Rickey Stevens.
Goście odpowiadali indywidualnymi akcjami biegowymi powracającego po kontuzji kostki Martay’a Mattoxa-Halla i podaniami Amerykanina do Mateusza Knopa, Damiana Kościelskiego bądź Miłosza Krysika. W zdecydowanej większości przypadków te akcje nie przynosiły jednak wielkiego zysku jardowego. Na początku drugiej kwarty Panthers znów podwyższyli wynik po akcji dwóch rozgrywających. Z bardzo dobrej strony pokazał się Bartosz Dziedzic, który wymanewrował obrońców i zdołał złapać podanie od Morovicka. To przyłożenie pozwoliło Dziedzicowi rozwinąć skrzydła w następnych minutach. Panthers cały czas dominowali, a jedyną chwilę słabości mieli w połowie drugiej kwarty, gdy Husaria zdobyła kilkadziesiąt jardów. Goście po dobrej serii ofensywnej zbliżyli się na odległość kopnięcia z pola i zdobyli pierwsze punkty w Toplidze od 1 kwietnia, gdy w inauguracji sezonu mierzyli się z Seahawks Gdynia. Z tych punktów gospodarze nic sobie jednak nie robili. Wrocławianie tylko wzruszyli ramionami i ponownie wzięli się do roboty. Sygnał do ataku dał po blisko 30-jardowym biegu Morovick, który po tej akcji zszedł z boiska. Trener Nick Johansen postanowił oszczędzać Morovicka na dalszą część sezonu i posadził lidera drużyny na ławce. Stery przejął Dziedzic i natychmiast wziął przykład z kolegi z zespołu. W pierwszej prowadzonej przez siebie serii ofensywnej wbiegł w pole punktowe po solowej 12-jardowej akcji. Do przerwy Pantery prowadziły 42:3, co pozwoliło sędziom na uruchomienie tzw. mercy rule. Już do samego końca nie zatrzymywano czasu, co pasowało jednym i drugim. Panthers wygraną mieli w kieszeni, a walcząca Husaria i tak nie mogła powstrzymać bardziej utytułowanego rywala. Goście pozwolili jeszcze gospodarzom na zdobycie kolejnych dwóch przyłożeń - Patryka Matkowskiego i Stevensa, który przez pół meczu grał w ataku, obronie i formacjach specjalnych. Nick Johansen mądrze rotował dziś składem dając szansę na pokazanie umiejętności wielu rezerwowym. Najwięcej przyłożeń znów zdobył Morovick, ale najbardziej cieszy postawa Bartosza Dziedzica, który pomógł drużynie w bardzo wysokiej wygranej. Sporo czasu rozgrywającym dała jak zwykle linia ofensywna, a w obronie wyróżnili się autorzy sacków Szymon Adamczyk, Kacper Pawlak i Robert Rosołek. Także 19-letni Grzegorz Lary był, poza jednym przewinieniem, bardzo pewnym punktem zespołu. - Bartek wszedł na rozegranie i zdobyłem przyłożenie. Szkoda, że nie dostaję wiele czasu na grę, ale chemia na boisku między nami nadal jest. Zaskoczyły nas trzy punkty zdobyte przez Husarię, ale taki jest sport. Są słabszą drużyną, ale chcieli pokazać, że potrafią grać w futbol. Nieważne z kim zagramy w meczu o rozstawienie. Robimy swoje zadanie i tyle - przyznaje Patryk Matkowski, skrzydłowy Panthers Wrocław. - Zagraliśmy dla kibiców i dla siebie. Mamy ciężki sezon, dużo kontuzji i problemy kadrowe, lecz staramy się bawić futbolem. Panthers to solidna firma, dlatego też wysoki jest wynik, ale cieszę się z naszej gry i serca, jakie włożyliśmy w mecz. W głowach mamy już rywalizację o utrzymanie z Outlaws Wrocław. Husaria jednak nigdy się nie poddaje. Przeanalizujemy grę Banitów, którzy mają problemy podobne do nas, ale na pewno sprawimy niespodziankę - mówi Mateusz Knop, skrzydłowy Husarii Szczecin. Kolejny mecz Panthers rozegrają 27 maja we Wrocławiu. Rywala Panter w meczu o rozstawienie w półfinale poznamy w następny weekend. Natomiast Husaria Szczecin znów zagra we Wrocławiu. 20 maja zmierzy się z Outlaws Wrocław w walce o utrzymanie w Toplidze. I kwarta 7:0 przyłożenie Jakuba Kłoskowskiego po 8-jardowej akcji po podaniu Timothy’ego Morovicka (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip) 14:0 przyłożenie Konrada Starczewskiego po 5-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip) 21:0 przyłożenie Grzegorza Mazura po 19-jardowej akcji po podaniu Timothy’ego Morovicka (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip) II kwarta 28:0 przyłożenie Bartosza Dziedzica po 6-jardowej akcji po podaniu Timothy’ego Morovicka (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip) 28:3 36-jardowe kopnięcie z pola Macieja Adamiaka 35:3 przyłożenie Timothy’ego Morovicka po 29-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip) 42:3 przyłożenie Bartosza Dziedzica po 12-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip) III kwarta 49:3 przyłożenie Patryka Matkowskiego po 27-jardowej akcji po podaniu Bartosza Dziedzica (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip) IV kwarta 56:3 przyłożenie Rickey’ego Stevensa po 13-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Adam Nelip) Mecz obejrzało 950 widzów. MVP meczu: Bartosz Dziedzic (rozgrywający Panthers Wrocław)
�r�d�o: plfa.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|