Bezbramkowo przy Twardowskiego
W obecności ponad dziecięciu tysięcy widzów Pogoń Szczecin bezbramkowo zremisowała z walczącym o fotel lidera Lechem Poznań i wciąż plasuje się w drugiej ósemce ligowej tabeli. Portowcy są jednym z trzech zespołów, który w tym sezonie nie był w stanie zdobyć kompletu punktów przed własną publicznością. Po niedzielnym meczu kibice z pewnością nie są zawiedzeni grą swoich ulubieńców, a sporą iskierkę nadziei przed kolejnymi spotkaniami zobaczyli w 64 minucie. Wówczas po długiej przerwie spowodowanej kontuzją na murawie ponownie pojawił się bułgarski skrzydłowy Spas Delev (na zdjęciu).
Niedzielne spotkanie zaczęło się dość sennie, oba zespoły nie kwapiły się do ataków. Lech od samego początku wyraźnie cofnął się przed własne pole karne i spokojnie czekał co zrobią gospodarze. Podopieczni Macieja Skorży przejęli inicjatywę, jednak skupili się głównie na rozgrywaniu piłki na środkowej części boiska oraz przed własnym polem karnym. Grali zachowawczo, aby nie popełnić głupiego błędu, choć ten im się przytrafił. W 19 minucie obrońcy głupio oddali piłkę zawodnikowi Lecha, jednak uderzenie Nicklasa Barkrotha z trudem sparował Łukasz Załuska.
Portowcy z większym zaangażowaniem zaatakowali dopiero w 33 minucie. Wówczas po szybkim rozegraniu piłki w polu karnym znalazł się Kamil Drygas, uderzył z pola karnego, jednak jego strzał obronił Matus Putnocky. Chwilę później po rzucie rożnym bramkarz gości ponownie interweniował, tym razem po uderzeniu z dystansu Dawida Korta. Tuż przed przerwą na prowadzenie mógł wyjść Kolejorz. Po dośrodkowaniu z lewej strony piłka minęła obrońców i szczecińskiego bramkarza, jednak również napastników poznańskiego zespołu i ostatecznie tuż obok bramki opuściła plac gry. Po zmianie stron obraz gry wyraźnie się nie zmienił, z czasem jednak Portowcy częściej próbowali zagrozić bramce przyjezdnych. Już w 54 minucie meczu ponownie przed szansą zdobycia bramki stanął Dawid Kort, jednak piłka po jego uderzeniu trafiła w boczną siatkę. Chwilę później dobrą indywidualną akcją popisał się Kamil Drygas, odegrał do Dariusza Formelli, a ten zagrał wzdłuż bramki, gdzie Adama Frączczaka uprzedzili obrońcy. Lech również stworzył sobie sytuację. Najpierw na przedpolu pojedynek z Christianem Gytkjærem wygrał Łukasz Załuska, a chwilę później gracza Lecha uprzedzili obrońcy pewnie wybijając piłkę. W końcowym kwadransie spotkania Portowcy niemalże nie oddawali piłki rywalom, jednak nie stworzyli sobie wieku okazji. Bardzo aktywny był wracający po kontuzji Spas Delev. Bułgar przedarł się prawą stroną i zagrał przed bramkę do wbiegającego Adama Frączczaka, jednak napastnika Pogoni ubiegli obrońcy. Dużo nie brakowało, aby jeden z graczy Lecha wpakował piłkę do własnej bramki, jednak ostatecznie trafiła ona w ręce bramkarza. W ostatnich minutach swoją okazję miał jeszcze Kamil Drygas, a w doliczonym czasie gry szybką kontrę Pogoni przerwał obrońca Lecha. Spas Delev urwał się na prawym skrzydle i biegnąc niemalże dwa razy szybciej od obrońcy zatrzymał się na jego wysokości sugerując faul. Sędzia był jednak innego zdania i ostatecznie faulu nie odgwizdał.
ďż˝rďż˝dďż˝o: Własne
relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |
|