Im strzelać nie kazano
Pogoń Szczecin zremisowała u siebie z Legią Warszawa 0:0. Nie było to w żadnym wypadku porywające widowisko Za dużo wzajemnego respektu, a sytuacji bramkowych jak na lekarstwo. Oba zespoły borykały się w ostatnim czasie ze sporymi problemami. A to przypadki zakażeń koronawirusem i przymusowa kwarantanna, a to kontuzje. Jednym słowem ogromne zamieszanie. Na boisku może nie panował chaos, jednaki niedawne wydarzenia znacząco wpłynęły na poziom rywalizacji. Portowcy już w 3. minucie mogli wyjść na prowadzenie. Sprytnie rozegrali rzut wolny. Michał Kucharczyk szybko odegrał do Davida Steca, a boczny obrońca płasko po ziemi podał do Luki Zahovicia, który będąc 5 metrów przed bramką, uderzył ponad poprzeczką. 3 minuty później to goście byli bliscy premierowego trafienia. Po dokładnym zagraniu Josipa Juranovica, Valerian Gwilia w dogodnej sytuacji nie znalazł sposobu, by pokonać Dante Stipice.
W 20. minucie Legioniści znów poważnie zagrozili podopiecznym Kosty Runjaicia. Po dośrodkowaniu z bocznej strefy boiska najwyżej do główki wyskoczył Tomas Pekhart i tym samym zmusił szczecińskiego bramkarza do ofiarnej interwencji. Duma Pomorza po dość obiecującym początku została zepchnięta do defensywy, lecz rywale nie byli w stanie zaskoczyć gospodarzy.
A jak wyglądały poczynania miejscowych graczy? Nie potrafili oni przyśpieszyć tempa akcji. Ich ataki były zbyt czytelne. Ewidentnie brakowało dobrego pomysłu. Przez całą pierwszą połowę nie oddali ani jednego celnego strzału. Legia z kolei coraz częściej przedostawała się w pole karne szczecinian. W 55. minucie zespół ze stolicy miał stuprocentową szansę na to, by w końcu dopiąć celu. Joel Valencia uruchomił Tomasa Pekharta, a czeski napastnik, znajdując się około 11 metrów przed bramką, obrócił się z piłką i oddał uderzenie, ale kapitalną robinsonadą popisał się Stpica. Po nieco ponad godzinie gry Portowcy skierowali futbolówkę do siatki, jednak jeden z zawodników gospodarzy znajdował się na pozycji spalonej. Dodało im to animuszu, gdyż zdecydowanie częściej zaczęli zagrażać przeciwnikowi. Michał Kucharczyk pokusił się o 'bombę' z dystansu, tyle że piłka odbiła się od jednego z defensorów gości i wyszła na rzut rożny. Pod koniec batalii oba zespoły przeprowadzały pojedyncze zrywy. Niestety, nie można powiedzieć, iż były to przemyślane i składne akcje. Gra wyglądała, tak jakby remis pasował wszystkim. Nikt nie zdecydował się na szturmowe ataki. Zmiennicy nie odmienili oblicza sobotniego starcia. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Sebastian Kowalczyk uderzył z ostrego kąta, lecz piłka poszybowała wprost na nowe trybuny. Wywalczony przez Pogoń punkt nie jest powodem do wielkiej satysfakcji. Natomiast trzeba pamiętać, że zespół dopiero, co powrócił do pełnych treningów. Rytm gry został kolejny raz zaburzony, a ponownie przyszło im zmierzyć się z wymagającym rywalem. Kibiców może martwić, iż piłkarzy z Grodu Gryfa wciąż trapią ogromne problemy z kreowaniem dogodnych szans. Na pewno powodem do zadowolenia może być dyspozycja formacji obronnej. To kolejny mecz bez straconego gola. Teraz tylko dołożyć coś więcej z przodu.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: yodastars |
|