Arkonia Szczecin zamiast powiększać przewagę nad drużynami ze ścisłej czołówki po prostu ją traci. Najbardziej boli to, iż robi to lekką ręką a co bardziej złośliwi mogliby powiedzieć że za darmo bez najmniejszego wysiłku. Nie od dziś wiadomo, iż boisko w Myśliborzu do najłatwiejszych terenów nie należy. Z uwagi na grząską murawę oraz wąskie boisko gra i grało się tu zawsze ciężko. Na pewno taki stan sytuacji sprzyja drużynom, które preferują grę defensywną a takim zespołem w dniu wczorajszym był Osadnik.
Arkonia rozpoczęła mecz całkiem nieźle praktycznie kontrolowała przebieg gry. Jednak z tej przewagi nic nie wynikało, brakowało ostatniego podania lub wykończenia akcji celnym strzałem z dystansu. Gospodarze ograniczali się do kontrataków. Po jednym z nich wywalczyli rzut rożny, który przekuli na gola. Była to 40 minuta meczu a przy biernej postawie naszych obrońców i bramkarza najstarszy na boisku Andrzej Miązek wpakował strzałem głową piłkę do bramki. Był to gol do szatni, który jak się później okazała zakończył jak zdmuchnięcie świeczki dobrą grę Arkoni w tym meczu.

Druga połowa potwierdziła tylko starą piłkarską prawdę, że atakując środkiem przy skomasowanej obronie przeciwnika niewiele można wskórać. Nasz zespół jak na złość większość akcji starał się przeprowadzać tym sektorem boiska. Mądrze kierowana przez Miązaka gra obronna gospodarzy skutkowała tym, że co rusz nasi napastnicy byli łapani na offside. Arkonia 15 minut po przerwie rzuciła wszystkie swoje siły do ataku, za co bardzo szybko została skarcona. Po krótko rozegranym rzucie wolnym rozklepali nasz zespół wykładając Gajewskiemu piłkę do  pustej bramki. Arkonia dalej próbowała atakować i po jednej z akcji zawiązanych lewą stroną zdobyła bramkę kontaktową. Dośrodkowanie z bocznego sektora boiska z rąk wypuścił bramkarz miejscowych. Największą przytomnością umysłu wykazał się Sylwesiuk, który po minięciu jednego rywala zdobył gola. Podopieczni trenera Brzozowskiego jeszcze bardziej się odkryli stawiając wszystko na jednej szali. Jednak to nie oni strzelali kolejne bramki w tym meczu. Trzecia bramka dla Osadnika padła również po stałym fragmencie gry. Sędzia zawodów w jednej akcji nie odgwizdał ewidentnego faulu na bramkarzu Arkoni w polu bramkowym, piłka znalazła się przed szesnastką gdzie arbiter dostrzegł przewinienie dla gospodarzy. Do rzutu wolnego z 17 metrów podszedł młodszy z braci Gajewskich i ustalił wynik zawodów na 3:1. Pomimo tego, iż sędzia doliczył 7 minut arkonczyką zabrakło argumentów do zdobycia kolejnych bramek.

�r�d�o: arkonia.szczecin.pl