Chwała dziesięciu
Czy można wygrać mecz grając całe spotkanie w '10', składem uszczuplonym o sześciu podstawowych zawodników (Miękus, Bartkowiak, P. Borowski, Maroń, R. Jacewicz i Kaliszczak)? Czy można mieć fantazję i rozpocząć pojedynek w zestawieniu z ludźmi, którzy na mecz pojechali jedynie jako kibice (Włodarczyk i grający bez żadnego przygotowania po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją J. Ciosmak)? Czy można się podnieść po golu straconym już w 37 sekundzie zawodów? Czy w takich okolicznościach ktoś zdrowo myślący wierzyłby w zwycięstwo nad drużyną, która w przedsezonowych sparingach prezentowała się bardzo poprawnie (Wybrzeże przegrywało z dużo wyżej notowanymi Raselem Dygowo 1:4. Arkadia Malechowo 3:4 i koszalińską Gwardią 2:5)? Dziesięciu Płomieniowców, którzy stawili się na boisku w Biesiekierzu wierzyło w sukces bardzo mocno i mimo wszelkich przeciwności losu podjęło walkę i pokazało słynny płomieniowski charakter.
Mecz dla gości z Jeżyczek rozpoczął się fatalnie. Już pierwsza akcja miejscowych zakończyła się bramką. W 37 sek. na listę strzelców wpisał się Roman Borowski. Wybrzeże dalej przeważało i wydawało się, że w tym spotkaniu dojdzie do pogromu drużyny Płomienia. Goście przetrzymali jednak napór miejscowych i po upływie ok. 10 minut spotkanie zaczęło się wyrównywać. W 14 min. meczu rzut wolny wykonuje kapitan gości Marcin Kołodziej, w polu karnym nożycami zagrywa Piotr Jacewicz, piłka trafia do jego brata Mariusza, a ten ze stoickim spokojem doprowadza do wyrównania. Płomień cofa się do obrony i wyprowadza groźne kontry. Właśnie po jednej z nich w 32 min. ponownie M. Jacewicz zdobywa przepiękną bramkę i wyprowadza drużynę z Jeżyczek na prowadzenie. 120 sek. później jest już jednak remis. Opieszałość defensywy Płomienia wykorzystuje R. Borowski i znowu mamy remis. Na 4 min. przed końcem pierwszej części gry na przebój w polu karnym decyduje się Andrzej Ciosmak i po przedryblowaniu dwóch obrońców Wybrzeża jest faulowany przez trzeciego z nich. Decyzja arbitra może być tylko jedna - rzut karny. Pewnym egzekutorem “jedenastki” okazuje się M. Kołodziej i na przerwę przyjezdni schodzą z niespodziewanym, jednobramkowym prowadzeniem..
Po przerwie napór Wybrzeża jeszcze się zwiększył. Płomień tracił siły z każdą kolejną sekundą. Ogromny wpływ na taki stan rzeczy miał ponad 30-stopniowy upał. Wydawało się, że gole dla miejscowych są tylko i wyłącznie kwestią czasu. Fantastycznie jednak grała tego dnia defensywa z Jeżyczek, dwojąc się i troją we własnym polu karnym. Kluczowym momentem zawodów okazał się nie wykorzystany rzut karny dla gospodarzy. W 56 min. w słupek bramki bronionej przez Radosława Grzebienia trafił Dawid Tesfamichael. Po tym zdarzeniu w zawodników Płomienia wstąpiły nowe siły. Mecz znowu się wyrównał, ale to goście stwarzali groźniejsze sytuacje podbramkowe. W 67 min. pod presją A. Ciosmaka znalazł się golkiper Wybrzeża i tak niefortunnie wybijał futbolówkę, że trafił nią w pomocnika z Jeżyczek. Zamiast remisu, Płomień odskoczył znowu na 2 bramki. Miejscowi rzucili się do szaleńczej pogoni, ale udało im się jedynie zmniejszyć rozmiary porażki. W 79 min. do siatki gości trafił Dariusz Warzyński. Płomień wygrał mecz, którego wygrać nie powinien. Chwała tym dziesięciu zawodnikom, którzy dali z siebie w tym spotkaniu 100 procent serca i w nagrodę awansowali do kolejnej rundy PP, gdzie wielce prawdopodobne, że kolejnym rywalem będzie zespół z tzw. górnej półki, ponieważ na tym szczeblu do rywalizacji włączają się zespoły z III i IV ligi. Zwycięstwo w tym meczu zawodnicy Płomienia chcieliby zadedykować swojemu koledze z drużyny, Przemkowi Kaliszczakowi, który w środowym sparingu z sianowską Victorią nabawił się poważnej kontuzji lewej nogi i obecnie przebywa w szpitalu. Przemo - to zwycięstwo jest dla Ciebie. relacjďż˝ dodaďż˝: panisantor |
|