Własne ściany nie pomogły
Słabe widowisko zaprezentowały licznie przybyłym kibicom siatkówki w Szczecinie zawodniczki drugoligowego Piasta. Ich dzisiejsze rywalki także nie olśniewały, ale zagrały na tyle skutecznie, by wygrać za trzy punkty.
Pierwsze akcje i cały premierowy set nie zwiastował aż tak marnego końca gospodyń, które miały przecież walczyć o wygraną. Szczecinianki zorganizowały kilka ciekawych ataków, głównie z drugiej linii za sprawą Justyny Pawlak. Nieźle prezentowała się także Ada Król, która wyprowadziła zespół na prowadzenie 13:11, by po chwili na tablicy świetlnej było już 18:13. W tym okresie gry mieliśmy okazję oglądać mnóstwo przypadkowości po obydwu stronach, w których nieco więcej zimnej krwi zachowały gospodynie. Jak się okazało nie na długo, bo końcówka była już bardziej nerwowa, gdy po drugiej stronie siatki do głosu doszła chociażby Marta Szymon, była zawodniczka Chemika Police. Na szczęście dla miejscowych zawodniczki z Sulechowa także się nieco pogubiły i w ostatnim ataku tej partii piłka dotknęła antenki. Na przewagi wygrał Piast.
O ile o poprzednim secie można powiedzieć, że był toczony głównie pod dyktando szczecinianek, tak o kolejnych zupełnie na odwrót. Mimo to, podopieczne Tomasza Kławsiucia miały sporą szansę, by wyjść na prowadzenie 2:0, gdy odrobiły nieznaczne straty z pierwszej części tej partii i wyszły na stan 20:17. W tym momencie losy spotkania zupełnie się odwróciły. Wspomniana wcześniej Szymon a także Witkowska atakowały co raz mocniej i skuteczniej. Blok przyjezdnych także zaczął funkcjonować wedle zaleceń Marka Mierzwińskiego, w wyniku czego szybko zrobiło się po 22, a parę minut później 23:25.
Na każdy punkt zdobyty w pierwszej fazie trzeciej odsłony spotkania szczecinianki musiały się mocno nabiegać. Z jednej strony ambitna walka mogła napawać optymizmem, z drugiej jednak niedokładności martwiły fanów Piasta. Do stanu 10:6 kłopotu jeszcze nie było, szczególnie, że szkoleniowiec Tomasz Kławsiuć próbował łatać słabsze elementy gry swojego zespołu i delegował na boisko Magdę Iwaniak, by wspomogła słabo funkcjonujący dziś odbiór. Na niewiele się to zdało, podobnie jak kolejne roszady w składzie. Z minuty na minutę zamiast poprawiać grę, SSPS słabł w oczach. W przeciągu kilku chwil siatkarski Sulechowa doprowadziły do remisu po 12, by bez oporu zdobyć kolejne oczka. Duża w tym zasługa pewnie grającego bloku gości. Partia zakończyła się wynikiem 19:25. Czwarty set zaczął się najgorzej jak mógł dla Piasta. Gospodynie powtarzały błędy sprzed chwili i fatalnie przyjmowały. Nie za dobrze rozumiały się również w konstruowanych akcjach na siatce, trudno więc było poprawić i tak już minorowe nastroje. Przy stanie 7:15 chyba tylko najzagorzalsi fani Piasta wierzyli w swój zespół, co zresztą udowadniali głośnym dopingiem. Być może wlał on odrobinę wiary w zawodniczki, bo te mimo złej sytuacji jeszcze zdołały powalczyć w końcówce meczu. Najpierw sygnał do ataku dała Karolina Kijana, po zagrywkach której SSPS odrobił trzy punkty. W ostatnich minutach na swoje barki losy seta wzięła Justyna Pawlak i po bloku oraz ataku zdobyła dwa oczka, dzięki czemu zrobiło się po 23. Niestety dla miejscowych to było wszystko, co ugrały tego dnia szczecinianki.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|