Słaby styl gry przyczyną pierwszej porażki
Zdecydowanie tego dnia do najmilejszych piłkarze ręczni Gaz-System Pogoni Szczecin nie będą zaliczać. Stawiani w roli faworyta gospodarze nie zdołali odnieść kolejnego, jakże ważnego, zwycięstwa. Martwić bardziej niż sam wynik może jednak styl gry, jaki zaprezentowali podopieczni Rafała Białego i Sławomira Fogtmana. Ten bowiem w niczym nie przypominał tego, do którego kibice w Szczecinie zdołali się już przyzwyczaić. Swoje przysłowiowe trzy grosze dołożyli także sędziowie, którzy jeszcze bardziej podniecili emocje.
Strzelanie w tym rozpoczął ten, który okazał się być katem Gazowników, czyli Mariusz Jurasik. Tylko w pierwszej połowie zdobył 7 goli i gdyby nie zmiana stylu obrony szczecinian w drugiej połowie jego dorobek z pewnością byłby znacznie większy. Ale po kolei. Po 5. minutach i rzucie z koła Nenada Markovicia minimalnie lepsza była Pogoń (4:3). Jednak im dłużej trwał ten mecz tym zaczęły się mnożyć błędy miejscowych. Najbardziej bolesne były niewykorzystane sytuacje stuprocentowe i najłatwiejsze do zdobycia, czyli kontry.
Pierwsza połowa na styku była tylko do 17. minuty. Przestój i błędy własne ekipy z Grodu Gryfa sprawiły, że goście zdołali wypracować sobie bezpieczne prowadzenie. Trudno powiedzieć co by było, gdyby nie dobra postawa w bramce Tomislava Stojkovicia. Na Jurasika oraz Witalija Nata rzadko jednak znajdował sposób, a właśnie na nich dwóch głównie opierała się gra Górnika. Wydawało się, że po zmianie stron nastąpi jakaś przemiana wsród miejscowych. Początkowo rzeczywiście tak to wyglądało. Dwie bramki Siarhei'a Shylovicha sprawiły, że Pogoń traciła do rywala już tylko dwa oczka. Za chwilę z linii 7 metrów nie pomylił się Michal Bruna. Jak się jednak potem okazało były to tylko miłe złego początki. Trener Rafał Biały co prawda robił co mógł, by pobudzić swoich podopiecznych do lepszej gry. Ci jednak jakby go nie słuchali. Błędów chwytu nie sposób logicznie wytłumaczyć, a tych było zbyt wiele. Przez ten fakt nie dało się uruchomić szybkiej kontry, która skutecznie pozwoliłaby gonić rywala. Kluczowa okazała się być 54. minuta. Najpierw karnego nie rzucił Bruna, potem trafił Wojciech Jedziniak, ale za chwilę podania od Pawła Białego nie złapał jeden zawodników Gaz-System Pogoni, co dało jednoznacznie odczuć, że tego meczu nie da się po prostu wygrać. Kropkę nad i postawił nie kto inny jak właśnie Jurasik. Jako ostatni do protokołu pomeczowego wpisał się Paweł Krupa, ale porażka i tak stała się faktem. Bardziej martwić może jednak słaby styl gry, a czasu na poprawę zbyt wiele nie ma.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|