Czwarte zwycięstwo z rzędu
W rozegranym dziś spotkaniu piłkarze Chemika Police pokonali na własnym stadionie zawodników GKS Leśnika Manowo 3 - 1.
Tym samym policzanie nie tylko zwyciężyli po raz czwarty z rzędu, lecz również były to pierwsze zawody w obecnym sezonie gdy policzanie strzelili więcej niż jedną bramkę w meczu, dzięki czemu około dwustu kibiców zgromadzonych na stadionie w Policach na pewno nie żałowało spędzenia niedzielnego popołudnia z żółtozielonymi.
Manowianie - jak można było się tego spodziewać - od początku spotkania ruszyli do ofensywy próbując utrzymywać cały ciężar gry na połowie Chemika, lecz wszystkie ich akcje kończyły się przeważnie na wysokości polickiego pola karnego. Zawodnicy Leśnika jakby bojąc się podjąć ryzyko i uderzyć w światło bramki, albo podawali piłkę do 'tyłu' będąc blokowanym przez naszych obrońców lub też bardzo niecelnie wrzucali piłkę w pole karne. W początkowym okresie gry goście dość szybko wypracowali sobie kilka stałych fragmentów gry, lecz znów, albo uderzenia odlegle mijały bramkę gospodarzy, albo dobrymi interwencjami kończył ich akcje Grzegorz Otocki.
Na przekór takiemu obrazowi meczu to właśnie stały fragment gry piłkarzy z Manowa spowodował pierwszy wybuch radości polickich kibiców. W 21 minucie Paweł Rakowski wykonywał rzut wolny, do muru stanął samotnie Paweł Szewczykowski, silna wrzutka w pole karne została zdecydowanym wyjściem zablokowana przez 'Boba', a pressing który natychmiast zastosował, spowodował, iż Rakowski słabym podaniem przeniósł piłkę na środek boiska gdzie szybko znalazł się Paweł Krawiec. Ten mimo ataku zawodnika gości zaraz po przyjęciu idealnie podał do urywającego się manowianom Łukasza Cyruka. 'Zachar' nie dał się dogonić Mateuszowi Czaji -mimo kilkudziesięciometrowego pościgu- i wychodząc w sytuacji 'sam na sam' pewnie pokonał strzałem między nogami bramkarza gości Sergii Shapovala. Po zdobyciu pierwszej bramki żółtozieloni śmielej zaczęli atakować przeciwnika, tym samym gra przenosiła się z jednego pola karnego na drugie aż do gwizdka arbitra Wiktora Wątroby kończącego pierwszą połowę. Na drugą połowę obydwa zespoły wyszły bardzo bojowo nastawione, żaden zawodnik na boisku nie chował nogi, choć o brutalności nie było mowy, twarda męska gra. Wynik jednego z takich starć w 67 minucie spotkania, dał nam drugą bramkę. Mateusz Sowała w bezpośrednim pojedynku z Marcinem Gozdalem oraz Piotrem Jakubowskim wywalczył piłkę którą od razu przejął Marek Hajdukiewicz rozpoczynając tym samym krótki rajd środkiem boiska nieniepokojony przez nikogo. Po czym posłał równoległe podanie do Pawła Cierecha, który wyprzedził dwóch obrońców z Manowa, doszedł do podania i podczas ponownej sytuacji 'sam na sam' po raz drugi w dzisiejszym spotkaniu pokonał Shapovala strzałem między nogami. Od tego momentu gra na boisku się jeszcze bardziej zdynamizowała. Zawodnicy Leśnika uparcie atakowali bramkę Otockiego, lecz dobrze poczynali sobie jedynie przed polem karnym, próbując dostać się bliżej gubili piłkę, niedokładnie podawali lub 'odbijali' się od naszych obrońców. Aż prosiło się by ktoś w końcu uderzył w światło bramki z dystansu. Goście nie rezygnowali mimo to i pewnym momencie byli bliscy zdobycia bramki kontaktowej, lecz piłka odbiła się od słupka żółtozielonej bramki. W 85 minucie w szybki rajd prawą stroną wybrał się Cierech którego nie zdołali dogonić dwaj obrońcy z Manowa, a wpadłszy w pole karne po interwencji Shapovala zgubił piłkę którą na szczęście na wysokości jedenastego metra 'odnalazł' Adrian Chodorowski. Jego pierwszy strzał został zablokowany przez Krzysztofa Hrymowicza lecz dobitkę zdołał już umieścić w siatce, posyłając strzał ponownie między nogami golkipera gości. Trzecia bramka uspokoiła już znacząco policzan a wydawać by się mogło że manowian powinna dobić i zniweczyć jakiekolwiek starania o zmianę wyniku meczu. Nic bardziej mylnego. Cztery minuty później, podczas próby ataku pozycyjnego do piłki na prawej stronie doszedł Patryk Mikita, zszedł on do środka szukając miejsca do oddania strzału, nie patrząc na kolegów oddał strzał, lecz jego uderzenie zostało zablokowane przez jednego z naszych obrońców. I wydawać by się mogło, iż niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Niestety, do odbitej piłki dobiegł na lewej stronie pola karnego Gozdal. Piłkarz Leśnika nie zachował się tak samolubnie jak kolega i zamiast uderzać z kilku metrów podał wzdłuż bramki do niepilnowanego po drugiej stronie pola karnego Pawła Marczaka, który silnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce bramki bronionej przez Otockiego zdobywając zasłużoną honorową bramkę. Do końca meczu nie pozostało wiele czasu, ale również i sił tak jednej jak i drugiej drużynie, dzięki czemu Chemik Police zdobył w bardzo dobrym stylu kolejne trzy punkty.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: LordBiedak |
|