Pogoń nie wykorzystała szansy. Passę brutalnie przerwał Vistal
Zakończyła się znakomita seria spotkań Pogoni Baltica Szczecin bez porażki w 2015r. oraz na własnym terenie w całym sezonie. Szczecinianki gorzką pigułkę musiały przełknąć po meczu z Vistalem Gdynia. Wydawało się, że będzie dobrze. Tymczasem 12 minut z jedną bramką w drugiej połowie meczu okazało się być kluczem dla rywala do odniesienia zasłużonego bądź co bądź sukcesu. Już tylko porażka Startu Elbląg w Koszalinie może sprawić, że drużyna nie spadnie na niższą lokatę.
Pogoń nie weszła dobrze w mecz. Wynik otworzyła jedna z późniejszych bohaterek - Joanna Kozłowska. Już po 4. minutach na tablicy świetlnej było 1:3. Owszem szczecinianki trafiły 4-krotnie z rzędu, ale to było jedyne przebudzenie, jakie w tym meczu mogli oglądać zgromadzeni w hali kibice. Dobrze dysponowana wydawała się być Patrycja Królikowska. Dziwne było tylko to, że tak szybko, jak się pojawiła, tak też szybko zniknęła. Lepsza gra rywalek w obronie odcięło ją od dobrych podań.
W 19. minucie można jeszcze było mówić o korzystnym wyniku. Brzmiał on wówczas 7:7. To, co działo się jednak potem powinno pójść w zapomnienie, ale przede wszystkim wyciągnięcia wniosków. Po pierwsze należało zmęczyć przeciwnika, który musiał w końcu odczuć trudy rywalizacji i przejazd z Lubina do Szczecina. Tak się jednak nie stało. Mecz zaś przebiegał w wolnym tempie. Ostatecznie jednak skuteczność, a właściwie jej brak sprawił, że gdynianki na przerwę zameldowały się z wynikiem 14:11. Po zmianie stron, Pogoń Baltica całkiem słusznie rzuciła się do odrabiania strat. Ta sztuka doskonale udała się Monice Głowińskiej (13:14). Niestety, to był ostatni moment dobrej gry szczecinianek. Między 36. a 48. minutą! gospodynie znakomicie spisują się Weronikę Kordowiecką zdołały pokonać tylko dwukrotnie. Tak się zawodów nie wygrywa i to właśnie udowodniły przyjezdne. Co prawda u nich gra też niespecjalnie się kleiła, ale wynik był im jak najbardziej na rękę - 17:21. Czasem na żądanie, i to dwukrotnie próbował ratować sytuację Adrian Struzik, ale zrobić wiele nie mógł. Impas rzutowy trwał nadal. Ostatecznie skończyło się na tym, że Pogoń w drugiej połowie rzuciła raptem 9 bramek przy 11 rywalek. Duże brawa należą się nie liderkom drużyny, czyli Iwonie Niedźwiedź czy Aleksandrze Zych, ale 19-letnim: Monice Kobylińskiej (8 bramek) i Joannie Kozłowskiej (5 goli).
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|