Adrianna Płaczek: Kto nie gra, ten błędów nie popełnia
Kolejka niespodzianek. Tak można podsumować wydarzenia 8. serii spotkań na parkietach PGNiG Superligi Kobiet. Do jednej z nich przyczyniły się szczypiornistki SPR Pogoni Baltica Szczecin, które we wtorkowy wieczór zatrzymały na własnym parkiecie mistrzynie Polski z Lublina.
- Był to bardzo trudny mecz. Wiedziałyśmy, że pomimo kilkubramkowej przewagi w 42. minucie nie będzie nam łatwo wygrać tego spotkania, bo MKS jest zespołem, który walczy do końca - przyznała w rozmowie z portalem Ligowiec.net zaraz po spotkaniu bramkarka Pogoni, Adrianna Płaczek.
W spotkaniu z mistrzem Polski padł remis. Cieszycie się, czy może czujecie jednak pewien niedosyt?
- Cieszymy się z tego remisu. Wiadomo, że mamy już punkt więcej i to przeciwko mistrzowi Polski. Był to bardzo trudny mecz. Wiedziałyśmy, że pomimo kilkubramkowej przewagi w 42. minucie nie będzie nam łatwo wygrać tego spotkania, bo MKS jest zespołem, który walczy do końca. To właśnie pokazały. Mimo tego, że nas doszły, to my pokazałyśmy, że również potrafimy grać do końca. Obie siódemki grały falami. Raz to wy miałyśmy sporą przewagę, innym razem przeciwnik. 8 minut bez gola sprawiło, że jest jak jest, a mogło być jednak trochę inaczej. - Piłka ręczna jest grą błędów, kto nie gra, ten ich nie popełnia. Niestety zdarzyło się to nam w tym meczu, ale i tak jesteśmy szczęśliwe, że zatrzymałyśmy u siebie mistrza Polski. Kontynuując właśnie ten wątek. O tym, że tak się stanie zdecydowały ostatnie 32 sekundy po czasie na żądanie dla trenerki Sabiny Włodek. Spodziewała się pani rzutu Marty Gęgi lub Doroty Małek? - Byłam przygotowana na rzut Marty Gęgi, bo ta akcja ustawiona została właśnie pod nią. Umówiłyśmy się z dziewczynami w obronie i w bloku, że zrobimy wszystko, by to wybronić. Ostatnia kwestia: jeszcze przed przerwą miało się wrażenie, że mecz układa się dla was całkiem korzystnie. Też to czułyście, że da się tutaj jeszcze powalczyć, tym bardziej, że rywal był podmęczony spotkaniem z Larvikiem? - Oczywiście, że tak. Dziewczyny w meczu z Norweżkami zostawiły kawał zdrowia. Wiedziałyśmy o tym, że przyjadą zmęczone, ale to i tak było mniej ważne. To my musiałyśmy zagrać tego dnia bardzo dobre zawody i to się udało. Zagrałyśmy dobrze w obronie, w ataku też nam szło, dlatego punkt został w Szczecinie. Z tego jesteśmy bardzo zadowolone.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|