Zawiedli w końcówce
Przez ponad 34. minuty Spójnia Stargard Szczeciński minimalnie prowadziła w Gliwicach z miejscowym GTK w meczu pierwszej ligi koszykarzy. Mimo to biało-bordowi po finałowym gwizdku opuszczali parkiet ze spuszczonymi głowami. Trudno się dziwić skoro w ciągu końcowych czterech minut nie potrafi się trafić do kosza przeciwnika a w ostatnim posiadaniu zamiast wyjść na prowadzenie notuje się złe podanie. Skrzętnie wykorzystali to gospodarze, którzy nie tylko odrobili straty, ale także po ostatniej akcji pojedynku za sprawą celnego lay-up'u Pawła Szymańskiego wygrali 70:68 i zgarnęli komplet punktów w ostatnim ligowym starciu w 2014 roku.
Choć w pierwszych trzech minutach starcia pomiędzy GTK Gliwice a Spójną Stargard Szczeciński przyjezdni przede wszystkim za sprawą akcji Piotra Pluty (siedem oczek) prowadzili 13:4 to jednak cały mecz można uznać za bardzo zacięty i wyrównany. Świadczą o tym liczby, wspomniane wcześniej prowadzenie było najwyższą różnicą punktową pomiędzy obydwoma zespołami, trzy i pół minuty później był już remis a po kolejnym rzucie wolnym Łukasza Paula to gospodarze mięli minimalną przewagę. W całym pojedynku aż siedmiokrotnie był remis i dziewięciokrotnie zmieniało się prowadzenie. Jeśli już któraś z drużyn była na czele to różnica ta wynosiła zaledwie kilka oczek.
Jednak to biało-bordowi byli więcej czasu na czele. Pierwszą kwartę dzięki trafieniu za trzy Bartłomieja Wróblewskiego Stargardzianie wygrali 20:18. Przed przerwą dzięki dobrej zmianie Dawida Mieczkowskiego przyjezdni prowadzili 'nawet' sześcioma oczkami, jednak dzięki własnej niefrasobliwości ostatecznie na odpoczynek schodzili ponownie tylko z dwupunktowym prowadzeniem. Podopieczni Aleksandra Krutikowa w tej części pojedynku jak i całym spotkaniu często tracili piłkę (21 strat), gospodarze wykorzystując błędy rywala zdobyli w ten sposób aż o osiem oczek więcej od rywala. Trzecia ćwiartka podobnie jak druga zakończyła się remisem. Tym razem po jednym trafieniu z linii rzutów wolnych Łukasza Bodycha goście mięli maksymalnie pięć oczek przewagi, ale ponownie trwało to krótko. Gapiostwo i celna trójka Tomasza Wróbla spowodowały, że Spójnia na ostatnią część meczu wychodziła ponownie z dwupunktowym prowadzeniem. Choć gdyby Maciej Maj wykorzystał złe podanie Mieczkowskiego to gospodarze mięliby jedno oczko przewagi. W ostatniej odsłonie początkowo wszystko przebiegało po pomyśli przyjezdnych. Spójnia po pierwszych akcjach tej ćwiartki, trafieniach Wróblewskiego i Mieczkowskiego prowadziła siedmioma punktami. Mimo, że gospodarze ciągle nie dawali za wygraną to przez większość tej kwarty biało-bordowi mięli co prawda minimalną, ale bezpieczną przewagę. Na 4 minuty i 39 sekund przed końcem najskuteczniejszy w szeregach gości Piotr Pluta wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie 68:63 i mogłoby się wydawać, że wszystko zmierza ku happy endowi. Nic jednak bardziej mylnego, od tego momentu koszykarze z województwa zachodniopomorskiego pokazali jak nie powinno się przeprowadzać akcji ofensywnych, które kończyły się stratą piłki bądź niecelnymi rzutami. Mimo, że Gliwiczanie także nie grzeszyli skutecznością to jednak w końcówce postawili na to co najlepiej im wychodziło, tj. akcje pod koszowe. Najpierw dwie z nich przeprowadzili z powodzeniem, dzięki czemu wyrównali. Później popisowo skorzystali z szóstej straty Stokłosy i po szybkim ataku z wraz końcową syreną przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę. GTK Gliwice - Spójnia Stargard Szczeciński 70:68 (18:20;20:20;17:17;15:11) GTK Gliwice: Szymański 15, Paul 14, Wróbel 12, Donigiewicz 10 (7 zb., 4 przechwyty), Fraś 9 (7 zb., 5 przechwytów, 3 bloki), Kulon 8, Maj 2, Paszek 0, Weiss 0 Spójnia: Pluta 17, Łukasz Bodych 11 (7 zb.), Wróblewski 11, Mieczkowski 8, Stokłosa 8 (5 as., 6 strat), Żytko 6 (5 zb., 4 straty), Bigus 4 (12 zb.), Paweł Bodych 3 (4 straty)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|