Zafundowali dreszczowiec [wideo]
Koszykarze Mihailo Uvalina chyba pozazdrościli reprezentantom Polski w piłce ręcznej i w meczu King Wilków Morskich z Asseco Gdynia zgotowali szczecińskim fanom basketu horror, podobnie jak to miało miejsce w spotkaniu Polaków z Hiszpanami w mistrzostwach świata.
Jednak w odróżnieniu od szczypiornistów Michaela Bieglera, zawodnicy beniaminka Tauron Basket Ligi nie musieli doprowadzać do remisu, by - po trzymającej po napięciu końcówce - cieszyć się ze zwycięstwa. A wszystko to za sprawą Marcina Fliegera (na zdj.) i Urosa Nikolicia.
Ale po kolei. Po pierwszej połowie to głównie dzięki nowemu amerykańskiemu skrzydłowemu, Rodneyowi Greenowi, i właśnie Nikoliciowi, Wilki Morskie prowadziły 37:30. Ten pierwszy trafił cztery na sześć oddanych rzutów do kosza, ten drugi - choć skuteczność miał 50-procentową - to zebrał pięć piłek. Obaj zdobyli po osiem oczek i byli najskuteczniejszymi graczami Wilków. Po drugiej stronie punktował Ovidijus Galdikas.
To jednak nie, a on jego kolega z drużyny, A.J. Walton sprawił, że w czwartej kwarcie gdynianie dogonili zespół ze Szczecina, a następnie wyszli na prowadzenie (67:65 na nieco ponad dwie minuty przed końcem). Jednak Walton był też i tym, przez którego... podopieczni Davida Dedka nie wygrali. Rozgrywający z USA nie trafił czterech kolejnych rzutów i o wszystkim miały rozstrzygnąć ostatnie sekundy. A w nich na indywidualną akcją popisał się Flieger i zapewnił pierwszą za Uvalina wygraną szczecinian. King Wilki Morskie Szczecin - Asseco Gdynia 69:67 (19:15, 18:15, 18:20, 14:17) Wilki: Kikowski 15, Kowalenko 11, Flieger 11, Nikolić 10, Green 8, Marinković 8, Bojko 6.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: szlemiel |
|