Skromnym zwycięstwem zakończyła się wizyta kołobrzeżan w Radomiu. Trzy oczka na boisku beniaminka Kotwicy zapewnił Mateusz Świechowski. Niecałe trzy tysiące kibiców przybyło na niedzielną potyczkę gospodarzy z podopiecznymi Piotra Tworka. Nim rozbrzmiał pierwszy gwizdek w spotkaniu, piłkarze i kibice uczcili minutą ciszy zawodników Wólczanki Wólka Pełkińska, którzy zaginęli w wypadku samochodowym. Sam mecz nie stał na wysokim poziomie, jednak bezcenne trzy oczka powędrowały nad morze.

Gospodarze dość szybko stworzyli sobie pierwszą okazję na gola. Tę zmarnował Krzysztof Ropski, który z dobrej pozycji uderzył zdecydowanie obok słupka. W 10. minucie Krzysztof Ropski wcielił się w rolę asystenta. Świetnie wystawił piłkę na około jedenasty metr, skąd wbiegający Radosław Mikołajczak uderzył mocno i wysoko ponad bramką. Groźnie było także po jednym z rzutów wolnych egzekwowanym z prawej strony boiska. Dośrodkowana piłka przeleciała nad Wojciechem Małeckim, ale na szczęście minęła bramkę. To właśnie po stałych fragmentach najlepsze okazje mieli gospodarze. Brakowało im jednak precyzji w wykańczaniu sytuacji. Kotwica do przerwy nie pokazała właściwie nic godnego uwagi.

To radomianie mieli optyczną przewagę. Po godzinie gry na prowadzenie mógł wyprowadzić ich Mateusz Radecki. Mógł bowiem po dośrodkowaniu w szesnastkę oddał strzał głową, jednak trafił tylko w boczna siatkę. O tym, że nie warto bawić się z piłką boleśnie przekonali się gospodarze. W 70. minucie kołobrzeżanie odzyskali futbolówkę przed polem karnym gospodarzy. Z ostrego kąta w pole karne wpadł Mateusz Świechowski, uderzył w długi róg i jak się okazało później, zapewnił trzy punkty przyjezdnym. Chwilę później z dystansu huknął Mateusz Radecki. Golkiper Kotwicy odbił piłkę przed siebie, ale jego koledzy skutecznie uniemożliwili dobitkę. Radomiak do końca próbował odwrócić losy meczu. Ożywienie wprowadził Krystian Puton, jednak ani on, ani żaden z jego kolegów nie trafił do bramki gości.

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne