Jak oceni Pan zakończone już szczecińskie Grand Prix?
Trudno to jednoznacznie ocenić, ponieważ był to start na krótkim basenie, a my musimy się przygotowywać do startu na długim basenie. Mogę jednak powiedzieć, że wszyscy kadrowicze pokazali się z dobrej strony. Może nie imponują jeszcze szybkością, ale bardzo dobrze pływają dłuższe dystanse, mają dobre rozkłady tempa, dobrze je wytrzymują. Także widać, że ta baza wytrzymałościowa jest dobrze zrobiona. Do Mistrzostw Polski zostały nam trzy tygodnie, teraz znowu jedziemy do Gorzowa na basen długi. Przed nami jeszcze jeden tydzień ciężkich treningów, a potem czekają nas dwa tygodnie takiej transformacji i odpuszczania żeby ta optymalna forma była we właściwym czasie.
Czy ktoś zaskoczył pana na tych zawodach?
- Zaskoczyła mnie bardzo Kasia Baranowska, bo poczyniła naprawdę bardzo duże postępy – zwłaszcza w strefie wytrzymałościowej. Co pokazała pływając kraulem długie dystanse (400, 800m) i poprawiając rekordy życiowe. Nawiązała na nich walkę z mistrzynią świata, mistrzynią olimpijską – Otylią, która właściwie do tej pory nigdy na tym dystansie w Polsce nie przegrała. Także dzisiejszy wyścig całej reprezentacyjnej trójki na 400 metrów pokazał, że Kasia bardzo szybko dołączyła do tych najlepszych dziewcząt, że też ma ogromny potencjał i warto w nią inwestować. A z młodszych zawodników, był taki ktoś? - Na pewno Iga Kalinowska, to jedna z naszych zdolniejszych zawodniczek, kandydatka do kadry olimpijskiej. Popłynęła nieźle na 800 metrów, osiągając czas 2:45.04, zajmując trzecie miejsce i bijąc rekord życiowy. Z dzisiejszej czterysta metrówki jestem może trochę mniej zadowolony, ale generalnie dziewczyna bardzo ciężko pracuje i ma duże aspiracje. Myślę, że w niedługim czasie będzie z niej duża pociecha. Szczecinianie rzadko startują w imprezach Grand Prix, nie jest pan ich zwolennikiem? - To nie tak. Czasami po prostu nie pasuje mi to w planach. Ja mam swoje plany przede wszystkim szkoleniowe i wszystko nim podporządkowuje. Nie startowaliśmy podczas Grand Prix w Łodzi, bo tydzień wcześniej byliśmy na mitingu w Oslo. Dlatego nie chciałem tydzień po tygodniu startować, bo nie ma kiedy trenować. Czasem zawodnicy podświadomie sobie odpuszczają, jeśli wiedzą, że mają w danym tygodniu zawody i wtedy nie da się z nimi porządnie trenować. Jest to wtedy ze szkodą dla przygotowań. Odbiegnijmy na chwilę w przyszłość. Jak zapatruje się pan na „ranne finały” podczas Igrzysk Olimpijskich? - Na pewno nie jest to dobry sygnał, że pieniądze decydują o wszystkim – to jest po prostu bzdura. Myślę jednak, że musimy przede wszystkim zmienić w świadomości zawodników, że rano też można dobrze występować. Oczywiście niesie to za sobą, że trzeba będzie wcześniej wstać, a wieczorem wcześniej iść spać. Rano trzeba będzie się szybko rozbudzić, aby to pobudzenie organizmu było maksymalne. Myślę, że od styczniowych przygotowań do Mistrzostw Świata cała reprezentacja przyjmie taki wariant, że będziemy akceptowali czas na rozbudzenie i mocne pływanie rano. Będziemy trenowali w tych godzinach, w których planowane są finały w Pekinie. Dziękuję za rozmowę.
źródło: własne
|
|