ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
paulinus
autor: Michał AndrzejewskiChoć tenisowy sezon 2016 nieubłaganie zbliża się do końca, a Pekao Szczecin Open dawno za nami, fani tej dyscypliny mają jeszcze na co liczyć… I nie chodzi tylko o wyczyny Agnieszki Radwańskiej na azjatyckich kortach!
Dla kibiców tenisa, zaciekłych amatorów, młodych adeptów (i ich rodziców) oraz innych zakręconych na punkcie sportu przygotowaliśmy nie lada gratkę. A zatem niezwykle interesującą rozmowę z trenerem, którego uczciwie nazwać można człowiekiem z pasją i wielkim zaangażowaniem. Michał Andrzejewski szkoli dzieci, młodzież i dorosłych w Szczecińskim Klubie Tenisowym, a w fachowej nomenklaturze występuje jako ‘coach of advanced players’.
Proponujemy zrobić sobie solidną przerwę, lunch czy kawę, wygodnie usiąść i pochłonąć się w podróży po najróżniejszych zakątkach… tenisa ziemnego. Od tego amatorskiego po najwyższy poziom zawodowy.
Dlaczego tenis?
- Jak byłem dzieckiem testowałem rozmaite dyscypliny. Rodzice zapisywali mnie na różne sporty, grałem też w szachy, jeździłem na łyżwach, ale najbardziej przypadł mi do gustu tenis i tak już zostało. Wkręciłem się w to mocno i potem potoczyło się już gładko.

autor: adaskoRozmawiamy na obiektach największego w Szczecinie klubu tenisowego -SKT, w którym na co dzień pracujesz, trenujesz… Na jego kortach od wielu lat rozgrywany jest PEKAO Szczecin Open. Wiem, że każdego roku podglądasz te rozgrywki, a przede wszystkim ich głównych uczestników. Który z nich, na przestrzeni tych wielu lat, zrobił na Tobie największe tenisowe wrażenie?
- Najbardziej zapadł mi w pamięć Rosjanin - Igor Andreev. Przez pewien czas był notowany nawet w pierwszej 20-ce na świecie. Słynął z bardzo mocnego uderzenia i dużej dynamiki. A poza tym oczywiście ci gracze, którzy później na stałe przeszli do światowej czołówki, jak Juan Carlos Ferrero, Nicolas Lapentti czy Stan Wawrinka. Natomiast w ciągu ostatnich paru lat, według mnie, było mniej charakterystycznych zawodników.

Każdego roku, w rozgrywkach szczecińskiego challengera oglądamy zarówno tenisowych wyjadaczy, jak choćby Albert Montanes, który w tym roku skończy 36 lat, jak i nastolatków… Wyjaśnij czytelnikom ligowca, oczywiście w dużym skrócie, jak wygląda w tej dyscyplinie droga od młodego adepta tenisa do zawodnika, który może startować w takim turnieju jak Pekao Szczecin Open.
- Gdyby prześledzić kariery sportowe zawodowców to wyszłoby na to, że aby stać się czołowym tenisistą trzeba zaczynać bardzo młodo, czyli w wieku 5, 6 czy 7 lat. Mało jest zawodników, którzy rozpoczynali granie później. Z wiekiem oczywiście należy stopniowo zwiększać liczbę i intensywność treningów, zaczynając od dwóch tygodniowo. Wraz ze wzrostem wieku liczba treningów nieustannie rośnie, by w wieku 13, 14 lat częstotliwość była już wyczynowa, czyli treningi dwa razy dziennie przez sześć dni w tygodniu, a do tego dochodzą zajęcia ogólnorozwojowe kilka razy w tygodniu. To wszystko oznacza, że mamy do czynienia z pełnym poświęceniem się tej dyscyplinie. Ma to wydźwięk choćby w tym, że w grę wchodzi już tylko indywidualny tok nauczania w szkole. A potem, jeśli starczy pieniędzy w rodzinie, rozpoczyna się jeżdżenie po turniejach w Europie i świecie, by zaistnieć, by próbować się przebić do pierwszej setki… bo wtedy dopiero można mówić o utrzymaniu się z gry w tenisa, czy też o zarabianiu. Wszystko co dzieje się wcześniej to jest głównie dokładanie do tego i nadzieja na to, że kiedyś osiągnie się właściwy pułap.

I tym sposobem przejdziemy do samego początku przygody z tenisem… Załóżmy, że mamy do czynienia z młodym rodzicem, który nie za bardzo orientuje się w sporcie, a tym bardziej tenisie, a jednocześnie chciałby, aby jego pociecha jakiś sport uprawiała. Jakich argumentów użyłbyś, by przekonać go do tenisa właśnie?

- Tenis jest grą wyjątkową i nie mówię tego tylko dlatego, że jestem trenerem. Mam doświadczenia z wielu sportów, a więc i porównanie. Tenis jest przede wszystkim bardzo wszechstronną i inteligentną grą. Wszechstronną bo oprócz tego, że oczywiście się sporo biega, to przy tym bieganiu trzeba nieustannie myśleć i dokonywać najlepszych wyborów. Wykorzystuje się w tenisie właściwie całe ciało. Bardzo mocno pracują wszystkie stawy, większość mięśni. Jest więc element taktyczny, techniczny, siłowy i myślenia, a to wszystko wszechstronnie rozwija cały organizm i umysł młodego człowieka. I nawet jeśli on nie będzie kontynuował zawodniczej kariery, to zdobyta podstawa koordynacyjna i taktyczna daje mu dobry start do innych sportów, ale także do rozwoju innych życiowych umiejętności, jak np. jazda samochodem, gdzie koordynacja jest bardzo potrzebna.

autor: Michał Andrzejewski Sporo pracujesz właśnie z dziećmi i z tego co słyszałam… bardzo to lubisz. Prawda?
- Tak. Zajęcia z dziećmi przynoszą dużo uśmiechu, ponieważ dzieci są bardzo naturalne, niczego nie udają. Często treningi z nimi sprawiają, że nawet gorszy dzień staje się lepszym, a uśmiech powraca. Natomiast nie ukrywam, że potrzeba do tego sporo wiedzy, umiejętności, żeby nad tymi wszystkimi dziećmi zapanować, a zajęcia poprowadzić w taki sposób, by zapał do tenisa przypadkiem nie zgasł. Jeśli się tego nie umie, to zajęcia z dziećmi potrafią fizycznie i psychicznie mocno zmęczyć… a nawet spowodować, że trener ma chwile zwątpienia.

Tym bardziej, że dziś to rodzicom często bardziej się chce, jak dzieciom… Jak więc motywujesz młodziaków na korcie? W szczególności tych, którzy nie są wcale skorzy do pracy…
- W czasach smart fonów, laptopów i gier komputerowych jest to wyzwanie i to coraz trudniejsze. Dlatego trening z najmłodszymi to nauka przez zabawę. Muszę przyznać, że wracamy tutaj do klasyki, do tego co się zawsze sprawdza, czyli gier, poprzez które uczę elementów niezbędnych w tenisie, a dzieci mają wrażenie, że się cały czas bawią. Mowa o berku, murarzu, zbijaku itd. To są zabawy, które nigdy się nie nudzą, a więc dzieci chętnie wracają na zajęcia.

Trening na korcie to oczywiście podstawa, ale zapewne trzeba go uzupełniać innymi formami aktywności. Jakimi?
- Tak jak wspominałem, na pewnym etapie szkolenia wszelkie zajęcie ogólnorozwojowe stają się bardzo ważne, w szczególności jeśli chce się ćwiczyć zawodowo. Zarówno bieganie, jak i to wszystko, co możemy łączyć z bieganiem, rozciąganie statyczne i dynamiczne, różne ćwiczenia typu rzucanie, łapanie, kopanie, które mają na celu łączyć elementy pracy nóg i rąk, wzroku, myślenia… Wszelkie tego typu aktywności są potrzebne i wymagają rozwoju.

Trenujesz jednak nie tylko młodzież, ale i te trochę starsze dzieci… Jak się pracuje z dorosłymi?
- Jeszcze jedną cechą wyjątkowości tenisa jest to, że można w niego grać od 4 roku życia właściwie do późnej starości. Nie ma ograniczeń wieku, jeśli oczywiście ciało i kondycja na to pozwala. To jest wspaniałe w tenisie. Zdarzają się tacy, którzy dość intensywnie trenują w wieku 50, 60 lat i to wcale nie jest rzadkość. Dlatego z ludźmi w średnim wieku czy starszymi też bardzo chętnie pracuję. Oczywiście do każdej grupy wiekowej, z uwzględnieniem poziomu zaawansowania, dopasowuję intensywność treningu, sprzęt czy metodykę pracy. Wówczas każdy trening może być efektywny, bez względu na wiek czy nawet kondycję.

Trafiają pod Twoje skrzydła także amatorzy w wieku 20 czy 30 lat, którzy nigdy wcześniej nie grali w tenisa, a nawet nie trzymali rakiety w ręku. Jaki poziom zaawansowania mogą osiągnąć Twoim zdaniem?
- Ludzie często pytają ile treningów potrzebują, by osiągnąć dany poziom. Jest to pytanie bardzo trudne, bo oczywiste, że zależy to od wielu czynników, np. tego czy ktoś na co dzień jest aktywny, czy uprawia jakiś sport, biega, chodzi na fitness, albo wykonuje inne czynności koordynacyjne, a jak wcześniej wspominałem, wyjątkowo przydają się one w nauce tenisa. Nie oznacza to jednak, że osoby, które wcześniej nie miały do czynienia ze sportem, nie mogą się nauczyć gry w tenisa. Po prostu tempo nauki w ich przypadku będzie nieco wolniejsze.

autor: Michał AndrzejewskiWciąż udoskonalasz swój warsztat, uczestniczysz w kursach, konferencjach. W tym roku spotkałeś się nawet z mamą słynnego tenisisty...
- Zgadza się. Z mamą Andyego Murraya, który aktualnie jest drugim tenisistą na świecie, spotkałem się na sympozium w Warszawie i jego poziom był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Bardzo wiele zajęć odbywało się bezpośrednio na korcie. Mama Andyego Murraya pokazywała jak rozwija zajęcia tenisowe w Szkocji, gdzie jest duży problem ze względu na klimat, deszczową i zimną pogodę przez znaczną część roku. Takie warunki są szczególnie ciężkie dla dziewcząt. Przekazywała więc sposoby zachęcania młodzieży, w tym właśnie dziewcząt, do uprawiania tenisa, tak by po pierwszych zajęciach zwyczajnie nie uciekły. Sama wymyśliła mnóstwo ciekawych sposobów na treningi wewnątrz, ale bez konieczności wynajmowania kortów, np. w salach tanecznych, czy jeszcze mniejszych salach do ćwiczeń. Jednym ze sposób jest np. opowiadanie różnych historii, bajek, poruszanie tematów o księżniczkach, ciuszkach, kolorowych dodatkach… To bardzo działa na młode dziewczynki. Poza tym oczywiście pokazywała jak pracować z zawodnikami, opowiadała jak sama pracowała ze swoimi synami , bo przecież brat Andyego - Jamie Murray jest świetnym deblistą, zdradzając mnóstwo praktycznych ćwiczeń i sposobów, które doprowadziły ich do miejsca, w jakim są obecnie.

W naszej rozmowie pojawiły się już wątki związane z mentalną stroną tenisa, czy myśleniem na korcie. Czas więc na pytanie o taktykę. Jak dużą rolę ona odgrywa i czy podczas rozgrywania meczów, czy to na poziomie amatorskim czy profesjonalnym, ważniejsze jest np. skupienie się na własnych atutach, a może bardziej słabościach rywala?
- Taktyka jest niezwykle istotnym elementem w tenisie. Na poziomie nauki to wygląda mniej więcej tak, że na początku skupiamy się na technice, na wyrobieniu odpowiednich nawyków technicznych, a potem w wieku 10-12 lat kładziemy już duży nacisk na taktykę, czyli nad tym, żeby na korcie myśleć, co zrobić, jak zagrać, by przeciwnik miał największy problem z nami. Taktyka jest na tyle wyjątkową umiejętnością, że pozwala nam wygrywać z teoretycznie dużo mocniejszym rywalem, jeśli właśnie potrafimy pomyśleć, jak z nim zagrać, jak ocenić, która jego strona jest słabsza no i potem grać w ten sposób, by tą słabszą stronę 'wydrążyć'. Stwarzamy takie sytuacje, żeby zawodnik sam musiał się koncentrować na tym, jak zagrać, z jakiego wariantu taktycznego skorzystać. Natomiast jeśli chodzi o to co lepsze, czy korzystanie z własnych atutów, czy słabości przeciwnika, to oczywiście należy łączyć te elementy. Zawsze z naszych mocnych stron trzeba korzystać maksymalnie. Jeśli natomiast widzimy, że przeciwnik ma słabszy backhand już na etapie rozgrzewki, to taktyka będzie nam podpowiadać, by grać właśnie na tą jego słabszą stronę. Podobnie ze sferą mentalną. Jeśli oponent nie jest odporny na stres, należy prowokować takie momenty, a nie mówimy o żadnej nieuczciwej grze, żeby to on się co raz bardziej irytował, np. celowo grać jakieś uderzenie , które sprawia, że on się denerwuje.

Czyli jednak trochę złośliwie?
- Tak, ale to wszystko jest oczywiście w granicach fair-play.

Na pewno masz swoich ulubionych graczy spośród najlepszych zawodowców na świecie. Są wśród nich tacy, w którymi chciałbyś się zmierzyć na korcie?
- Największym moim idolem jest Szwajcar - Stan Wawrinka, który niedawno wygrał US Open. Podziwiam go od lat, a w szczególności jego jednoręczny backhand, z którego słynie…

autor: Michał AndrzejewskiI który sam stosujesz podczas gry…
- Zgadza się i nie ukrywam, że tym zagraniem się inspirowałem. Muszę przy tym przyznać, że Wawrinkę obserwowałem i podziwiałem dużo wcześniej, zanim jeszcze stał się zawodnikiem ścisłej światowej czołówki. Już wtedy czułem, że może wiele zdziałać. Ale jest wielu zawodników, których zdecydowanie warto oglądać i się nimi inspirować, wystarczy tu wymienić Rogera Federera, czy Andyego Murraya, którego sposób zachowania i styl może niektórym mało się podobać, natomiast jeśli chodzi o jego wszechstronność i sposób gry to warto z tego czerpać. Właściwie wszyscy gracze z najlepszej 10-tki mają tak wiele atutów, że warto ich naśladować i pokazywać młodym pokoleniom.

Sam grywasz w turniejach amatorskich, jeździsz po Polsce i zdobywasz punkty. W tym roku brałeś udział w mistrzostwach Polski w Warszawie, chyba największej tego typu imprezie, która zresztą skupia zarówno amatorów jak i półzawodowców. Wiem, że wymarzonego wyniku tam nie osiągnąłeś, ale rozumiem, że masz aspiracje i pewne cele z tym związane. Zdradzisz te na najbliższy rok?
- Wcześniej tenis zawodniczy i klasyfikacje były bardzo popularne, natomiast tenis amatorski miał zasięg tylko lokalny i nie był usystematyzowany. Ale na przestrzeni ostatnich kilku lat bardzo się to zmieniło i jest też ogólnopolska klasyfikacja amatorów. A przypomnę przy okazji, że słowo amator nie oznacza, że ktoś jest słaby, czy dopiero zaczyna swoją przygodę z tenisem, ale że nie gra zawodowo, czyli nie ma licencji zawodniczej. To z kolei oznacza, że amatorami bywają bardzo dobrzy gracze, często byli zawodowcy, albo trenerzy, którzy nigdy nie byli zawodnikami. A że mi nie było dane zrobić zawodniczej kariery, bo jak byłem młodym chłopcem za mało trenowałem i nie było wystarczająco pieniędzy w rodzinie, więc teraz sobie to odbijam i wkręciłem się w turnieje amatorskie. Ten sezon miałem bogaty w zawody, a na deser udałem się właśnie do Warszawy, żeby zobaczyć i spróbować czegoś nowego. Tak jak mówisz, tym razem mój start zakończył się bez większych sukcesów, ale byłem zadowolony z poziomu zawodów i świetnej atmosfery. Jeszcze bardziej mnie to zachęciło do ponownego startu w przyszłym roku. Moim celem jest to, żeby dostać się do 30-tki najlepszych amatorów w Polsce. Na razie, po tym sezonie powinienem być w pierwszej 50-tce, także myślę, że jestem na dobrej drodze…

Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów!
źródło: własne
 

multimedia
najnowsze multimedia




Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzymy Wam zdrowia, spokoju i mnóstwa radości. Niech te wyjątkowe dni będą czasem odpoczynku w gronie najbliższych, wypełnionym ciepłem i świąteczną atmosferą.

Życzymy, aby nadchodzący Nowy Rok przyniósł Wam wiele sportowych emocji, pasjonujących wydarzeń oraz niezapomnianych chwil na stadionach i arenach sportowych. Niech Wasze ulubione drużyny zawsze grają na najwyższym poziomie, a każdy kibic znajdzie powody do dumy i satysfakcji. Dziękujemy, że jesteście z nami i wspólnie tworzymy miejsce dla miłośników sportu. Wesołych Świąt i pełnego sukcesów Nowego Roku!

Z pozdrowieniami,
Redakcja Ligowiec.net


P.S. Znacie możliwości portalu. Możecie dodawać swoje życzenia - zarówno w komentarzach, jako zdjęcia lub wideo.

co ? gdzie ? kiedy ?
poprzedni grudzień 2024 nastepny
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nd
            1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31          
dzisiejsze newsy
 
top komentarze
newsy:
mecze:
1 » Życzenia Bożonarodzenio »
1 » Dąb Dębice-Radowia Rado »
aktualnie na portalu
zalogowanych: 0
gości: 17
statystyki portalu
• drużyn: 3161
• imprez: 156904
• newsów: 78591
• użytkowników: 81553
• komentarzy: 1186272
• zdjęć: 913164
• relacji: 40821
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies