King Szczecin od drugiej kwarty kontrolował wydarzenia na parkiecie, wygrał z Treflem Sopot 75:59 i dzięki temu prowadzi 2-1 w serii finałowej ORLEN Basket Ligi. Mecz nr 4 w piątek o godz. 20:00.
Od początku to gospodarze mieli małą przewagę - było to możliwe dzięki trafieniom z dystansu Avery’ego Woodsona. Odpowiadali jednak na to Jarosław Zyskowski i Geoffrey Groselle, a do remisu doprowadził Andy Van Vliet. Ostatecznie po rzucie wolnym Przemysława Żołnierewicza po 10 minutach było 15:14. W drugiej kwarcie Benedek Varadi dość szybko dawał przewagę Treflowi. Na odpowiedź szczecinian nie trzeba było długo czekać, a dzięki zagraniu Michale Kysera to gospodarze byli już lepsi o sześć punktów. Zespół trenera Żana Tabaka ciągle nie mógł odnaleźć rytmu w ataku. Z kolei po rzutach wolnych Kacpra Borowskiego i trafieniu Żołnierewicza różnica wzrosła do 12 punktów. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 34:22.
Kacper Borowski na początku trzeciej kwarty sprawiał, że King uciekał nawet na 16 punktów. Rewelacyjnie spisywał się także Andrzej Mazurczak, dzięki czemu gospodarze kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Pojedyncze odpowiedzi Jakuba Schenka czy Paula Scruggsa to zdecydowanie za mało. Po 30 minutach było 57:42. W kolejnej części meczu ekipa z Sopotu zbliżyła się nawet na dziewięć punktów po rzutach wolnych Aarona Besta. Później reagował jednak na to Tony Meier, a szczecinianie mogli być spokojni o wynik. Ostatecznie dzięki trójce Avery’ego Woodsona King zwyciężył 75:59.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Andrzej Mazurczak z 22 punktami, 4 zbiórkami i 4 asystami. Jarosław Zyskowski rzucił 11 punktów dla gości.
źródło: plk.pl
|
|